wtorek, 27 marca 2018

Słów kilka o GADzie



Zacznijmy może od definicji podstępnego GADa

GAD - Zespół lęku uogólnionego, lub też inaczej zaburzenie lękowe uogólnione ( Generalized Anxiety Disorder ) - jest terminem określającym zaburzenie psychiczne należące do grupy zaburzeń lękowych. Kluczową cechą zespołu lęku uogólnionego jest obecność uporczywego i uogólnionego lęku nie wiążącego się z żadnym określonym czynnikiem. 

Mój problem z GADem zaczął się około półtora roku temu. Na początku pojawiło się wrażenie dyskomfortu w klatce piersiowej, miałam wrażenie, że ktoś mi siedzi na klatce piersiowej i nie mam jak zaczerpnąć powietrza. Gdy poszłam do lekarza ogólnego zostałam podpięta pod KTG i wyszło mi że tętno zbyt wysokie, dostałam skierowanie do kardiologa. Dostałam lek na obniżenie ciśnienia i nakaz mierzenia ciśnienia dwa razy dziennie. Pomogło, ale na krótko. Dokładnie około tygodnia. Później zaczęłam się stresować zdrowiem synka. Gdy poszłam z nim na kontrolę do pediatry, nagle w przychodni zrobiło mi się słabo, ciemniało mi przed oczami. Skończyło się utratą przytomności, przyjazdem karetki, utratą tętna i oddechu, reanimacją. Najgorszą rzeczą było odzyskanie przytomności w szpitalu i uświadomienie sobie, że nie ma ze mną mojego dziecka. Brak torebki, kluczy do mieszkania, dokumentów, telefonu. Dodatkowo mój mąż był w delegacji, a w mieście w którym mieszkałam nie miałam nikogo b;bliskiego, żadnej rodziny. Totalna panika. Na szczęście sąsiadka odebrała synka i moje rzeczy z przychodni, a później przyjechała moja mama. Ja w szpitalu zostałam dwa dni, gdzie dostałam tylko paracetamol na ból głowy i nic poza tym. Mierzyli ciśnienie ( wysokie), i kazali leżeć w łóżku. Wstawałam jedynie do toalety. Wypuścili mnie jedynie z zaleceniem spokoju i orzekli, że jest to przemęczenie. Ale lęk od tego czasu zaczął się nasilać. Z każdą delegacją mojego męża było coraz gorzej. Palpitacje serca, uderzenia gorąca, płaczliwość, drażliwość, uczucie zamknięcia, widzenie wszystkiego w czarnych barwach. Nie mogłam zostać sama z dzieckiem, ponieważ lęk mnie paraliżował. Doszły do tego wymioty itd. Pojawiły się myśli samobójcze. Brałam leki ogólnodostepne na uspokojenie, ale nic nie pomagało. Bezpiecznie czułam się jedynie gdy ktoś ze mną był. Mój dom, moje mieszkanie stało się dla mnie obce. Musiałam przenieść się do mojej mamy. Postanowiłam poszukać pomocy na własną rękę. Bałam się i zwlekałam z wizytą u psychiatry. Wydawało mi się być to wstydem, myślałam, że poradzę sobie sama. Przemogłam się w styczniu tego roku. Pierwszą wizytą stresowałam się strasznie. Ale było bardzo miło i wyszłam od lekarza z uczuciem, jakby ktoś ściągnął ze mnie wielki ciężar. Pan doktor okazał się bardzo miłym i kompetentnym człowiekiem. Rozmowa i leki. Miałam do tej pory 3 zmiany leków. Dlaczego opiszę w kolejnym poście. Co mogę powiedzieć na chwilę obecną. Odzyskałam chęć do życia, widzę kolory, uśmiecham się. Cieszy mnie wiele rzeczy i odzyskałam moją pasję. 

Jeśli macie jakieś pytania - piszcie. Postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości. Nie jestem ekspertem, ale może ktoś jest na początku tej drogi i potrzebuje wsparcia. Chętnie też poznam osoby żyjące z GADem. 

Pozdrawiam i do usłyszenia.

Lena

czwartek, 22 marca 2018

Od czego by tu zacząć...



Witam.

Sama nie wiem od czego zacząć. Może od przedstawienia siebie. Jakiś czas temu już skończyłam 18 lat. Jestem żoną i mamą. Kocham fotografię i zwiedzanie różnych ciekawych miejsc. GAD zdominował moje życie półtora roku temu. Przez wiele miesięcy sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Stany depresyjne, płacz, lęk. Zrzucałam wszystko na przemęczenie.Wiele rzeczy przestało mieć dla mnie znaczenie. Widziałam wszystko w czarnych barwach. Nie umiałam się już cieszyć i coraz bardziej zamykałam się w sobie. Jednak po jakimś czasie postanowiłam pójść i poprosić o pomoc. Doszłam do wniosku, że sama sobie już nie poradzę, było ze mną coraz gorzej. Pojawiły się myśli samobójcze, nie umiałam się na niczym skupić. Aktualnie moje leczenie trwa już 4 miesiące i powoli zaczynam wychodzić  na prostą. Chciałabym, aby ten blog, stał się moim pamiętnikiem, a także może komuś uda mi się pomóc. Sama teraz wiem, że ciężko jest prosić o pomoc. Strach, lęk, zawstydzenie. To wszystko po jakimś czasie traci znaczenie. Wiecie co, mamy tylko jedno życie. Przeżyjmy je jak najlepiej. Nie pozwólmy aby minęło w smutku i strachu. Mam nadzieję, że będziecie do mnie zaglądać. Każdy z nas potrzebuje motywacji. Będzie mi miło, jeśli skomentujecie lub dołączycie do obserwatorów tego bloga. 

Życzę Wam miłego i słonecznego dnia.

Lena